<<<  
 

STORYTELLERS to tytuł najnowszego projektu młodego malarza, absolwenta wrocławskiej ASP, Piotra Skiby.
Osobista historia autora stanowi zarazem otwarty model dowolnej indywidualnej biografii i nostalgiczną próbę uobecnienia własnej przeszłości. Tytułowymi opowiadaczami nie są wyłącznie osoby pojawiające się na starych fotografiach czy przed kamerą wideo, ale także zaskakujące przedmioty, obiekty, filmy i sytuacje, będące reprezentacjami, swoistymi portretami wielu postaci - członków rodziny, przyjaciół, bliskich osób. Portrety należą do autobiograficznego, miksującego wiele mediów przestrzennego albumu, który można przyswajać wieloma zmysłami i interpretować na nieskończenie wiele sposobów. Album nie zawiera portretu głównego bohatera. Autor niczego sam nie opowiada - raczej jest opowiadany i daje opowiadać innym, których uważnie słucha, którym poświęca czas, z którymi jest albo bardzo chciałby pobyć. Skiba niespiesznie filmuje swoją babcię, dając jej czas na ulatywanie myślami do odleglych obszarów jej pamięci. Rejestruje wspomnienia i refleksje ojca swojego przyjaciela, byłego nauczyciela techniki. Pracując z kamerą nie uprawia wideo-artu. Interesują go tylko ludzie i ich historie. Jego własna rozwarstwia się i rozprasza w innych, jest niesformatowana, pozbawiona faktów mogących budować czytelne curiculum vitae. Zawiera wiele warstw dokumentalnych i wątków socjologicznych, ale multiplikując tropy interpretacyjne i konteksty zmierza ku podstawowej, intymnej intuicji pulsu życia w chaosie splecionych narracji. Ponieważ osobistej biografii, podobnie jak pamięci, niesposób wyodrębnić z panoptikum historii, autor nie usiłuje wmanipulować odbiorcy w gotowy produkt czy artystyczny automat, konsekwentnie traktujac swój projekt jako otwarty. Storytellers mogą istnieć tylko poprzez skonfabulowanie z osobistymi wątkami biografii odbiorcy. Chociaż pamięć i pamiątki różnych ludzi nie są identyczne, doskonale zrozumiała jest rola jaką pełnią w prywatnej biografii.

Całość projektu Storytellers obejmuje ekspozycję obiektów i fotografii oraz projekcje filmowe w galerii Entropia /otwarcie wystawy: 27.03.2007, g.18.00, wystawa czynna do 10.04.2007, ul. Rzeźnicza 4/ oraz jednodniową akcję artystyczną we Wrocławskim Centrum Basenów Kąpielowych "SPA", na którą złożą się projekcje filmów amerykańkiego studia "Schwerpunkt" z Catskill, Nowy Jork oraz performance /27.03.2007, g.19.00 - 21.00, ul. Teatralna 10/12, wejście od podwórza, basen nr 3/.
___________________________
>>> http://storytellers.net.pl/

 

STORYTELLERS
english >>>

"w mojej głowie wystruganej z drewna,
w mojej głowie z rzemyka i metalu,
w mojej głowie uplecionej z języków
- słyszę różne głosy."

To może być Wisia, sposób w jaki stanęła, w tym samym wieku 86, może 87 lat, z tą różnicą że ona miałaby na nogach kapcie, albo stare przydeptane tenisówki, raczej nie buty, zawsze uciskające spuchnięte stopy i chyba nie sweter, na pewno bez paska; zawsze było jej za ciepło, nawet w środku lutego kiedy najgorsze mrozy zamieniają palce w niebieskie patyki , a gałęzie magnolii trzeszczą pod masą śniegu, ("zostaw okno uchylone, żeby zmarznięty księżyc miał się gdzie schować" - mówiła do dzieci). Taka sama wypłowiała sukienka, którą sama uszyła, jej druga skóra, ciemnoniebieska wełna, w rude i złote tureckie wzory, ciemna, opięta wokół masywnych kształtów, głowa przekrzywiona, ręka na biodrze. Patrzy wprost w oko obiektywu, jej jasne spojrzenie zawieszone na granicy dziecięcej łobuzerii i odwiecznego instynktu, który nakazuje opiekować się wszelkim żywym stworzeniem. Jej oko - chwila czystej introspektywnej wrażliwości wyrzuconej na zewnątrz.

skupione światło wewnętrznej przestrzeni

to może być późną zimą, albo wczesną wiosną, choć jeszcze pachnie zimą, ostatnia zamieć nawiała zaspę na grządce śpiących prymulek, niewinność i okrucieństwo - na drugiej fotografii odpoczywa otulona grubym pledem.

pomiędzy nami - przestrzenie

przestrzenie, opowiadając o nieznanych sprawach, wydobywają logiczne wątki w jej życiu, w naszym życiu

(... wojtek ,choc znam Wojtka Skowronka, to nie on, ale zupełnie anonimowy tutaj człowiek. charakter tego projektu to właśnie ujawnianie i jakby wyszczególnianie osób na pozor przeciętnych .wojtek to mój kolega z czasów dzieciństwa. astrofizyk. basista trashmetalowych zespołów i niezły świr...)

i portret kobiety, starej kobiety, potrety naszych babć i matek, portrety osób stojących pośród nas, odchodzących od nas, oddalających się, od nas, przesuwających się w nas...

(projekt jest zakręcony i pozornie bez sensu. mnóstwo postaci, wątkow, zagadek i chaosu. brzmi dziwnie ale o to chodzi, żeby nikomu nic nie tłumaczyc. nie ma w tym żadnego sensu i zarazem wszystko ma jakiś sens; trzeba ułożyć sobie własną historię z całej mapy rozsypanych elementów. powoli zaczyna się snuć jakaś opowieść - mój dziadek gra na klarnecie w Nowym Orleanie... nie chcę, nie mogę nic więcej tłumaczyć...)


Pielęgnujemy kłamstwa jak senne obrazy; w pierwszym odruchu oswajamy przedmioty uciekając od nich, ich natrętnych głosów: od tykających zegarów, listów zapomnianych przyjaciół, pieczołowicie składanych w pudełkach po butach, zamkniętych na zagraconych strychach, od pociągów, które unosiły nas stąd w kierunku nieznanych miast ..., później zaś wymyślamy im, i sobie, kopie-sobowtóry, jak gdyby "grzecznie uczesane cienie", które posługują się rzeczywistością niczym maską i przez szpary w tej masce wzierają głębiej, oczytując prawdziwe przesłanie. Przekręcając, konfabulując, wyolbrzymiając fakty, lub przeciwnie, pomniejszając ich wagę i przyprawiając przejrzyste, ledwowidzialne skrzydła ważki najdrobniejszym szczegółom. Przyznajemy się równie chętnie do czynów powołanych przez nas do życia bohaterów maleńkich lecz olśniewających osobistych mitologii, co do prostych faktów naszych zwyczajnych biografii. Storytellers. "... somebody, anybody, everybody, nobody..." Wyśnieni pośród tysiąca innych światów. W Ogrodach Luksemburskich, Drohobyczu, na ospałych bagnach Luizjany. Aby w głębii serca móc wsłuchać się w tykanie kuchennych zegarów, czytać listy, które napisaliśmy w odpowiedzi na te zamknięte w zakurzonych żółtych pudłach, lub wskoczyć do pociągu, który uniesie nas do miejsca początku, gdzie odkryjemy na nowo drzewa i rzeki dzieciństwa. Storytellers.

kto zresztą pamięta jak to było? -

czy coś przydarzyło im się naprawdę, czy byli tylko garstką kukiełek, zreifikowaną wersjąrzeczywistości i jej surrealnego odbicia, utrwalonych w pamięci, uwięzionych w każdej opowieści, każdym zdjęciu, uwięzionych w pokojach, w kolorach ścian, zastygłych w czasie, zatrzymanych przez procesy pamięci. Szkolne ławki, zadymione kawiarnie i przemysłowe przedmieścia, cieniste bulwary, muzyczne instrumenty, skrzypce, kontrabasy, klarnety, tanga & jazz, owady i owoce łopianu, bujna lipcowa trawa - kto jeszcze pamięta jak było?

A jednak tętno życia pulsuje mocno w każdej narracji, jakby to, o czym opowiada wydarzyło się wczoraj, jak gdyby strzępy pamięci posiadały pajęczą moc usidlania chętnego słuchacza i przenoszenia go dokładnie w centrum niemożliwego z pozoru splotu dwóch nerwów, zawiadujących wymyślonym i przeżywanym światem.

(... oni dla mnie są po prostu niezwykle prawdziwi. ważna będzie topografia miasteczka i kilka zabawnych historii a la mike tyson boksujący, gdzieś w sali treningowej w Catskill. zrobiłem kilka zdjęć portretów, potrzebuję jeszcze parę innych. będę cię prosił, żebyś zrobiła dla mnie zdjęcia chłopców, takie zwyczajne cyfrowe JPGi...)

Jak gospodarz domu, czekający na przyjście niespodziewanego gościa "Storyteller" przykrywa stół obrusem, układa kwiaty w wazonie, upewnia się czy wina wystarczy dla każdego. Buduje fizyczny i konceptualny labirynt, poprzedzającą narrację przestrzeń wewnętrznego świata, umieszczoną na granicy sennej wyobraźni oraz dobrze znanych codziennych doświadczeń.

(... wyobrażam sobie tam taką przestrzeń - rodzaj pudła rezonansowego (również w sensie doznania psychicznego) dla projekcji wideo: przy wystawie będę chciał zbudować dość spore koryto wypełnione błotem na całej przestrzeni podłogi, może to będą 3 wersje, od mokrej do zupełnie spękanej i suchej... w niecce basenu bedzie caly czas tanczyl jeden z moich dziwnych kolegów...
... głównym punktem ma być wideo plus właśnie sama materia, zapach, dźwięki oraz fragmety historii...)

*


(... muszę jeszcze sporo pisac i pozbierac od was rozne elementy
ukladanki i informacje, zanim ułoży się ten ogromny puzzle...)

tekst: Dorota Czerner

fragmenty zaznaczone kursywą, w nawiasach, pochodzą z emaili wysłanych do autorki tekstu
zez Piotra/Petera/Pietję Skibę.